Bregenz było naszym pierwszym przystankiem tego dnia. Austriackie miasto położone nad Jeziorem Bodeńskim. Znane jest także jako jezioro konstancja albo Morze Szwabskie. To wielkie rozlewisko Renu. Jest również największym jeziorem Niemiec. Ma 65km długości i 14km szerokości. Jezioro należy do 3 państw, bowiem przebiegają przez nie granice między Niemcami, Szwajcarią i Austrią. Miasto swoim urokiem, liczbą nadbrzeżnych jachtów, sporą ilością palm przypominało tropikalne Saint Tropez. Zanim zdecydowaliśmy się na krótki spacer po mieście wyjechaliśmy kolejką na górę Pfander, skąd rozprzestrzenia się malowniczy widok z jednej strony na Alpy, z drugiej na bajeczne jezioro. My staliśmy po stronie austriackiej, twarzą w stronę jeziora więc z prawej strony jeziora mieliśmy Niemcy a z lewej Szwajcarię. Bardzo ciekawym doświadczeniem jest stanie w takim miejscu gdzie w zasięgu wzroku zbiega się kilka granic różnych państw. Miejsce naprawdę urzekające. Spacerując na szczycie góry można napotkać świstaka! niestety tylko w klatce gdyż obawiam się że konfrontacja z nim oko w oko nie należałaby do najprzyjemniejszych. Jedyne co mi po nich pozostało to pamiątkowe zdjęcie i pocztówki ze świstakami. Nigdzie podczas całej podróży nie napotkałam drugiej takiej pocztówki! Nadszedł czas by zbierać się na dół. Mieliśmy kilkanaście minut by się przespacerować wzdłuż jeziora. Bardzo przyjemnie cieszyło się oczy takim widokiem ale to był tylko przedsmak tego co miało nas jeszcze czekać tego samego dnia. Wyruszyliśmy w stronę Fussen. Tam znajduje się jedna z najsłynniejszych budowli i zarazem znak rozpoznawczy nie tylko Bawarii ale też całych Niemiec.