Zanim przejdę do momentu w którym dotarliśmy do miasta, pozwolę sobie podać kilka istotnych faktów.
Japonia jest małym państwem znajdującym się we wschodniej części Azji. Populacja: 130 000 000 ludzi. Na świecie jest 6 800 000 000 ludzi, więc 2 na 100 osób to Japończycy. Powierzchnia: 378 000km2. Troszkę większa niż Polska (313tys. km2) a ma ponad 3x więcej mieszkańców. Japonia należy do grupy krajów wysoko rozwiniętych, jest jedną z czołowych potęg gospodarczych świata. Średnia długość życia mężczyzn i kobiet: 79 i 86lat, co daje najwyższą średnią długość życia na świecie. Aczkolwiek dane te mogą nie być wiarygodne ;) Najbardziej rozpoznawalne tradycje Japonii to: Teatr Kabuki, Kimono, Bonzai, Sumo, Origami czy parzenie zielonej herbaty. Japonia była pierwszym krajem która została w tak dużym stopniu zniszczona po spuszczeniu bomby atomowej na Hiroszimę i Nagasaki podczas II W.Ś. Zginęło wtedy ponad 200 tyś. ludzi.
OSOBOWOŚĆ
Japończycy są niscy, mają małe usta, ciemne włosy i małe oczy. Technologia jest na tyle rozwinięta, iż są specjalnie postawione budki które mają za zadanie zrobić Ci takie zdjęcie, że będziesz miał/a na nich wielkie oczy. Są takie owszem, najczęściej spotykaliśmy je przy ufocatcherach. Japonki mają obsesję nie tylko na punkcie dużych oczu, torebek i gadżetów światowych marek ( jest ich tam chyba najwięcej na świecie), oraz diet co jest absurdem bo Japonki są strasznie drobniutkie. Japończycy są z natury bardzo nieśmiali.
TOKYO
Stolica. Serce japońskiej polityki, ekonomii, dystrybucji a także miasto światowych marek. Niemal każdy mieszkaniec Japonii chciałby mieszkać w Tokyo. Z roku na rok mieszkańców Tokyo przybywa, dlatego też miasto już jest totalnie przepełnione. Zagęszczenie ludności: W USA na powierzchnię 180m2 przypada 1 osoba, w Japonii 11 osób, natomiast w samym Tokyo 192 osoby! Na słynnym skrzyżowaniu Shibuya potrafi przejść jednorazowo nawet do 3 tys. osób. W McDonalds których jest w Tokyo jak grzybów po deszczu, na każdego klienta przypada ok. 50cm przestrzeni. Przypomina to trochę kurnik.
JEDZENIE,
Znajdziemy tu jedzenie nie tylko japońskie, ale także chińskie, francuskie, włoskie, amerykańskie. Japończycy uwielbiają jeść (z resztą kto nie lubi ;)
TECHNOLOGIA
Jest najbardziej zaawansowanym technologicznie krajem na świecie. Zaczynając od pędzących do 300km/h szybkich pociągach, komórkach z wbudowanymi wyświetlaczami 3D, kończąc na słynnych washletach myjących nasze Bum Bumy. Aczkolwiek tradycyjne japońskie toalety (otwór w podłodze) nadal są bardzo popularne. Mój luby niestety miał okazję ją wypróbować ;)
WODA
W Japonii bez obaw można pić wodę prosto z kranu, jest perfekcyjnie czysta. Mimo wszystko japończycy importują ogromne ilości mineralnej wody z Europy.
SUSHI
Czym byłaby Japonia bez Sushi. Sushi bary są bardzo popularne. Można spróbować sushi z: krewetkami, ikrą łososia, jajkiem, ogórkiem, tuńczykiem który jest bardzo popularny w Japonii. Sushi się je pałeczkami. Ponad 23 000 000 000 par pałeczek rocznie jest wyrzucanych do śmieci. Daje to mniej więcej 200 par na osobę rocznie. Oczywiście Japończycy są mądrym narodem i nie pozwoliliby wyciąć swoich lasów dlatego 90% drewna na pałeczki jest importowane z Chin. Dlatego od jakiegoś czasu pojawiła się moda by każdy konsument który udaje się nie tylko do sushi baru, nosił ze sobą swoje pałeczki których może używać wielokrotnie.
MIŁOŚĆ
hotele miłości - najczęściej przypominają bajkowe zamki, otoczone milionami kolorowych światełek. W Japonii jest ich ok. 30 000. Korzysta z nich ok 2 mln par dziennie! Niestety domowe warunki nie sprzyjają nocnym igraszkom więc Japończycy często korzystają z tego typu udogodnień. Przeciętny Japończyk kocha się 48razy do roku. Średnia światowa to 103 razy/rok zaś podium należy do Greków którzy pozwalają sobie na miłosne uniesienia 138razy do roku.
SAMOBÓJSTWA
Z pozoru idealne państwo, ze świetnie rozwiniętą technologią, fantastycznym jedzeniem. Niestety pęd jaki towarzyszy temu wszystkiemu nie rzadko przerasta samych Japończyków Aby wszyscy mieszkańcy mogli żyć na wysokim poziomie muszą naprawdę bardzo dużo i długo pracować. Dlatego są nieszczęśliwi. Rodzice uczą maluchy, że aby osiągnęły coś w życiu muszą być najlepsi, stąd zaczyna się wyścig szczurów. Nie każdy wytrzymuje napięcia a oczekiwania są bardzo wysokie. Większość samobójców wybiera las pod górą Fuji, średnio co 3 dzień znajduje się tam ciało Japończyka który odebrał sobie życie. Dlaczego to miejsce? Gdyż Japończycy żyją w przekonaniu iż Góra/wulkan Fuji to miejsce niezwykłe. Fudżi słynie jako jedna z trzech świętych gór Japonii. Japońscy buddyści wierzą natomiast, że Fudżi jest bramą do innego świata. Są tacy, którzy upierają się, że nazwa ma swoje korzenie w słowie „fushi”, co jest określeniem na nieśmiertelność lub wieczność. Rocznie samobójstwo popełnia 35 000 ludzi. Czyli 90 osób na dzień. Średnio co 16min jakiś Japończyk odbiera sobie życie.
Wracając do podróży. Zaraz po wyjściu z pociągu odczuliśmy ten pęd jaki towarzyszy temu miastu. Każdy mieszkaniec idzie w jakimś konkretnym kierunku, zbliżając się do ustalonego celu. Jest to miasto niezwykle poukładane. Wszystko tam ma swoje miejsce, a Ty drogi turysto (Gaijin-ie) ledwo przyjechałeś i już zaburzasz cały nasz porządek stojąc na ruchomych schodach po prawej stronie. Po lewej stronie się stoi, prawa strona przeznaczona jest dla ludzi którzy zawsze i wszędzie się spieszą, nawet do metra które jeździ co 2,3 minuty. Co mnie zszokowało? Porządek na każdym miejscu. Nawet do metra ustawia się kolejka by ten kto przyszedł najwcześniej mógł wsiąść pierwszy. Ale im tych wszystkich rzeczy zazdroszczę. Mam nadzieję że nawet za kilka lat wprowadzą taki porządek. Myślę że bardzo ułatwiłoby to życie.
Jakimś cudem udało nam się dotrzeć do hotelu. Dobrze że dzień przed wylotem sprawdziłam w którą stronę praktycznie musimy się udać, bo teoretycznie zauważyłam że 'w dół' tylko ktora strona skrzyżowania to jest dół? ;) Nasz Hotel okazało się że jest oddalony o 5min spacerkiem od stacji H14 Kodenmacho. Tuż obok sklepu Family Mart i miejsca z nieduża popielniczką i jeszcze mniejszą tabliczką że tu można palić. Piotr prze- szczęśliwy bo na terenie miasta obowiązuje zakaz palenia. Są wydzielone do tego specjalne miejsca i czasami trzeba było się sporo nachodzić by takowe znaleźć. Weszliśmy do hotelu, odebraliśmy klucze, szybki prysznic po podróży, zmiana ubrań, małe szamanko i w drogę. Była 16 godzina z hakiem - kierunek najbliższy - Akihabara. Najpierw poszliśmy nie w tym kierunku co trzeba. Zorientowaliśmy się gdy doszliśmy do innej stacji niż planowaliśmy. ( u mnie to normalka że się gubię ale w Tokyo zostało mi to wybaczone ;) Powoli zapadał już zmrok. Po pół h doszliśmy do bardzo ruchliwego skrzyżowania i.. jesteśmy na miejscu! Taaak?? Ale jakoś inaczej sobie tą Akihabarę wyobrażałam. Z wieżowcami, kolorowymi neonami, reklamami Anime na każdym kroku a tu... nic. Piotr pyta: Gdzie jesteśmy? -Nie wiem. Odpowiedziałam mu. Chodźmy, może to jest tam kawałek dalej, bo wydawało mi się że tam jest jakoś bardziej kolorowo. Miałam rację, wydawało mi się. Fakt stację Akihabara minęliśmy, ale jakoś miejsca docelowego nie było widać. Jak się okazało trochę za daleko zaszliśmy bo trzeba było na dużym skrzyżowaniu lekko odbić w lewo. Tak nas poinstruowała bardzo miła Pani która do nas podeszła zaraz po tym jak rozłożyliśmy mapę. Zapytała nieśmiało "Can I herp you?" - Yes, Akihabara - Main Street. You Go this way, go right, and (zrobiła łódeczkę i pokazała że na łódeczce jedzie pociąg, a pod łódeczką musimy przejść - Most) and Akihabara! Jeśli ktoś mi powie że nie potrafi się dogadać z Japończykiem oznacza to że jest ciapą ;) bo na ręce, nogi, półsłówkami spokojnie idzie się dogadać. Ale jak zacznie się do nich mówić pełnymi zdaniami głupieją ;) Dotarliśmy. To co zastaliśmy widać na zdjęciach. Oboje stanęliśmy na środku chodnika i gapiliśmy się jak sroki w gnat. Co tam się nie działo... Ogromna ulica, po obu stronach zawalona wysokimi budynkami (średnio 7pięter) a na każdej milion światełek, reklam i postaci Anime. Do tego kolorowe sklepy, gdzie specjalnie wynajęci naganiacze klientów przekrzykiwali się wzajemnie przez megafony. Tego się słowem nie da opisać co się tam dzieje wieczorami. Sklep z miniaturowym wejściem okazał się dużym 500m2 sklepem. To było nie na nasze głowy. przeszliśmy się kawałek i stwierdziliśmy że lepiej zwijajmy się do hotelu bo jesteśmy zmęczeni i niewypoczęci a całego tego harmideru nie w sposób ogarnąć. I tak wracając do hotelu natknęliśmy się na jeden z większych sklepów z elektroniką Yodobashi Camera zwanym na Akihabarze Yodobashi Akiba. Jak tam weszłam to zdębiałam. Ruch jak na targu w owocny targowy dzień. 7 pięter. każde piętro to ponad 1500m2 powierzchni, na każdym piętrze co innego, na 1p telefony i akcesoria, 2p kamery i aparaty, 3p telewizory, 4p AGD, 5p Sprzęt audio (słuchawki, odtwarzacze) itp. Jak weszłam na dział z akcesoriami do telefonów to Piotr niemal siłą musiał mnie stamtąd wyciągać. Kilka regałów z etui na iPhony 5, kolejne na iPhony 4, na Samsungi S4, ich Aquosy, HTC One itp itd. Było ich tam chyba z milion, czego tylko dusza zapragnie. Więc szybko się rozejrzałam za etui na mojego Phona. Że co? Nie ma etui na HTC One S ?? A że on niby taki stary?? :( Wielce niepocieszona poszłam na pozostałe piętra zobaczyć co tam mają ciekawego. Byłam tak zapatrzona na te etui że niemal wywinęłam orła na ich miniaturowych schodach. Piękne te futerały ale chyba będę musiała kupić sobie iPhona 5 na to wychodzi.. Chwilkę później skapitulowałam i poszliśmy w stronę do hotelu. Jednak zmęczenie powoli zwalało nas z nóg i przestawałam logicznie myśleć...