Niedzielę przeznaczyliśmy na wycieczkę na Wersal, dawną rezydencję królów francuskich. Mieliśmy mały problem z wybraniem odpowiedniego środka lokomocji, gdyż według niektórych źródeł powinien kursować w tamte strony pociąg. Inne zaś podawały że najlepiej dostać się tam autobusem kursującym co 20-30 min. nie pamiętam dokładnie z którego przystanku. Możliwe że było to Pont de Sevres. Owe źródła podawały także że należy skasować od 1-3 biletów w zależności od tego ile zażyczy sobie ich skasować kierowca autobusu. Z racji tego iż jest to trzecia (o ile dobrze pamiętam) strefa Paryża, obowiązują tam specjalne taryfy. Całe szczęście pan kazał nam skasować tylko po 1 bilecie na osobę więc przejazd kosztował nas 1,20e. Autobus jedzie około 1 godziny ale podjeżdża pod niemal samą bramę Wersalu. Pogoda cudna, wspaniały pałac, czego chcieć więcej :) niestety z racji tego że była to niedziela ludzi było jak mrówek. Niestety kolejki do wejścia do Pałacu nie widziały końca, zostaliśmy zmuszeni by zrezygnować z wejścia do komnat. Udaliśmy się jednak tuż za pałac gdzie jak się okazało szczęśliwym trafem udało nam się zająć miejsce w niedługiej kolejce do kas gdzie sprzedawane były bilety do wejścia do ogrodów. Jako studentka zapłaciłam za bilet coś ok. 6-6,5e. Piotr zaś który zapodział gdzieś swoją legitymację zapłacił 8e. Ok. godziny 14-15 miał się odbyć pokaz fontann. Wszędzie rozchodziła się muzyka znanych kompozytorów. Jak na tak rozległe miejsce brawo za świetną akustykę! Wąskim przejściom, labiryntom nie było końca. Jedna z nich zaprowadziła nas na owy pokaz fontann. Naprawdę widowiskowy pokaz wart zobaczenia i zrelaksowania się przy tak pięknym widoku. W dodatku miodem dla uszu była muzyka w rytm której poruszały się fontanny. Widokiem tym byłam wręcz zachwycona. Pospacerowaliśmy jeszcze po ogrodach ciesząc się pięknem tego miejsca. Cały klimat był tak niepowtarzalny że sama zaczęłam sobie wyobrażać te wszystkie damy dworu spacerujące po tych wąskich alejkach. Wybiła godzina 16, ogrody zaczęły pustoszeć, małe fontanny ulokowane niemal na każdym kroku zaczęły się wyłączać. Już był czas by zbierać się z powrotem do miasta. Wysiedliśmy gdzieś w okolicach przystanku Trocadero. Udaliśmy się tam na pałac Chaillot z którego rozlega się wspaniały widok na Wieżę Eiffla. Pogoda jak widać na zdjęciach dopisywała w 100%. Ostatnich kilka zdjęć i spojrzeń na wieżę i trzeba było się zbierać do hotelu...